Artykuł o exotic dla HelloZdrowie

„Dla wielu dziewczyn to rodzaj terapii” – mówi Martyna Dominikowska, trenerka „zakazanego” tańca exotic.
– Czasem śmieję się, że kiedyś tańczyłam dla facetów, a teraz dla kobiet – opowiada Martyna Dominikowska, jedna z najbardziej utytułowanych trenerek i zawodniczek exotic w Polsce. Taniec na rurce w butach na niebotycznie wysokim obcasie i platformach poznała w klubie nocnym. Dziś z jego pomocą pomaga dziewczynom nie tylko rzeźbić ciało, ale też odzyskiwać poczucie własnej wartości.
„Sama w życiu bym się nie doważyła, żeby spróbować”
– Zaczęłam tańczyć, jak miałam osiem lat. To były zwykłe, grupowe zajęcia w szkole podstawowej. Później był taniec towarzyski, nowoczesny… Jak miałam dwadzieścia jeden lat, wpadłam na pomysł, żeby pracować w klubie nocnym. Brakowało kasy, chciałam zarobić. Potrafiłam tańczyć i chciałam to wykorzystać. To właśnie w klubie miałam okazję po raz pierwszy dotknąć rurkę – opowiada Martyna Dominikowska, jedna z najbardziej utytułowanych trenerek i zawodniczek exotic oraz prekursorka tej odmiany pole dance w Polsce. – Szybko zaczęły fascynować mnie akrobacje, z wykonaniem których miałam początkowo problemy. To był dla mnie szok. W tańcu zawsze wychodziło mi wszystko, uważałam się za bardzo sprawną i zdolną fizycznie. A tutaj pojawiły się problemy ze zwykłymi obrotami i wejściem na rurkę. Ta niemoc mnie zafascynowała. Musiałam naprawdę mocno się napracować, żeby coś zrobić i żeby wyglądało to ładnie, estetycznie dla oka. To był 2010 rok i nie było wtedy zbyt wielu możliwości trenowania pole dance, nie mówiąc o exoticu, więc podczas pracy zdarzało mi się spędzać masę czasu w pokojach do tańców prywatnych i ćwiczyć na rurce. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że za dziesięć lat exotic w Polsce będzie tak popularny, a ja będę zarabiać na życie, ucząc dziewczyny tańczyć – wyśmiałbym go – mówi Martyna.
Z kolei Marta, która pracuje jako graficzka, trafiła na exotic dzięki swojej ówczesnej instruktorce pole dance. – To ona zaproponowała, że pożyczy mi swoje buty – akurat miałyśmy ten sam rozmiar – i na kolejnych zajęciach potańczymy. Sama w życiu bym się nie doważyła, żeby spróbować. I nie chodzi tutaj o skojarzenia z klubami nocnymi i striptizem, ale o to, że był to spory wydatek. Kilka lat temu buty do exotica były naprawdę drogie, a bez butów nie ma szans, żeby sprawdzić, czy ta forma aktywności ci odpowiada, czy nie – wyjaśnia Marta. Godzina zajęć wystarczyła, by przekonać Martę, żeby zainwestować nie tylko w buty, ale również lekcje exotica.
– Po przeprowadzce do Warszawy szukałam dobrego studia polce dance, a szkoła, którą wtedy prowadziła Martyna, mieściła się niedaleko mojego mieszkania, więc nie było wymówek. Jak tam trafiłam, to trzeba było spróbować exotica. Moją uwagę na początku przyciągnęły buty na niebotycznie wysokich platformach i obcasach. Zaraz potem był sam charakter exotica, który jest sexy, wyzwala kobiecość i jest idealnym połączeniem tańca i siły – podkreśla Ada, którą tak zafascynował świat exotica, że rok po rozpoczęciu exoticowych treningów postanowiła wziąć udział w swoich pierwszych zawodach. – Zajęłam czwarte miejsce na piętnaście zawodniczek, z których większość była instruktorkami. Czułam się, jakbym wygrała. Do dziś w głowie mam zarówno choreografię, jak i muzykę. Oczywiście, był stres i obawy, że się skompromituję, ale jak tylko weszłam na scenę, usłyszałam oklaski, doping moich bliskich, którzy byli tam specjalnie dla mnie, to dostałam takiego powera, że wystrzeliłam w kosmos. Niesamowite uczucie – wspomina Ada.
Exotic rzeźbi ciało…
Exotic to – najkrócej mówiąc – taniec na rurce w wysokich butach (wysokie obcasy i platformy). Klasyfikowany jest jako jeden z nurtów pole dance, który według badaczy swoje korzenie ma w afrykańskich zabawach plemiennych lub – według innych źródeł – gimnastyce wykonywanej przez Hindusów (tzw. Mallakhamb, czyli tradycyjny sport, wywodzący się z subkontynentu indyjskiego, wykonuje się ćwiczenia jogi w powietrzu lub pozycje gimnastyczne na pionowym stacjonarnym lub wiszącym drewnianym drążku). W tych odsłonach taniec na rurze nie miał związku z erotyzmem; skierował się w tę stronę dopiero w XX wieku. W USA przełomu lat 20. i 30. był domeną obwoźnych trup rozrywkowych (przedstawienia miały miejsce w namiotach z centralnie położonym słupem, wokół którego zmysłowo poruszały się tancerki). W latach 50. rura stała się ważnym elementem pokazów burleski, z biegiem lat pionowe drążki wraz ze zmysłowo poruszającymi się wokół nich paniami przeniosły się do klubów dla mężczyzn. Dziś pole dane uznawany jest za rodzaj akrobatyki, a w 2017 r. został uznany za oficjalną dyscyplinę sportową.